Problem z obcymi przybyszami jest tylko wtedy kiedy zachowują oni swoją odrębność w następnych pokoleniach – nie asymilują się. Żeby nie dzielić tu na poszczególne nacje czy wyznania, jednym pozwalać na pobyt innym nie, czym zajęła by się Komisja Asymilacji, sprawdzająca czy przybysze w ogóle mogą się przystosować do życia w nowym kraju bez naruszania jego kultury. Na przykład czy przybysze nie wyznają religii zabraniającej przyjęcia kultury autochtonów, czy normalnie traktują członków swojej rodziny (np. kobiety, dziewczynki) którzy powinni mieć normalne możliwości rozwoju jakie oferuje kultura danego kraju etc. etc.
Komisja asymilacji zdaje się być jedynym humanitarnym rozwiązaniem problemu, bo nie ma wtedy zamykania się za ogrodzeniem z drutem kolczastym, tylko normalne traktowanie ludzi jakby mieli być gośćmi w naszych domach – nie zapraszamy nikogo kto nie potrafi się zachować lub wpływać w nieporządany sposób na zmianę naszych obyczajów.
Skoro istnieją wraże Jugendamt`y to tym bardziej powinny powstać Komisje Asymilacyjne, bo nie ma przy niech bezpodstawnych spekulacji o „dobru dziecka” tylko solidne sprawdzenie i wyciągnięcie jednoznacznych wniosków o dobru społecznym danego kraju. Oczywiście poszła by za tym cała kuchia procedur i kryteriów kwalifikacji, i dobrze bo same rozmowy i przymiarki do takiego pomysłu mogą być tylko rozwijające.
Pomysł w stylu „słowo na sobotę”, ale czy aby nie całkiem do rzeczy?
